- Po pierwsze - sędzia ma zawsze rację !!!
Taka smutna niedziela na szczęście nie zdarza się często, ale kiedy już nadejdzie to mocno boli. Bynajmniej nie mam na myśli wyłącznie kiepskiej jak na mój gust pogody, bo to i zimno i śnieżyca, ale myślę dziś przede wszystkim kategoriami kibica. Otóż, po przegranym trochę na własne życzenie, meczu z wcale nie najmocniejszą Islandią - z Mistrzostw Europy w piłce ręcznej niestety powracamy bez medalu. Bardzo mocna ekipa polskich szczypiornistów pod wodzą trenera Bogdana Wenty, nie wywalczyła podium. Świetna pierwsza część mistrzostw w wykonaniu biało-czerwonych nie przełożyła się na tą drugą jeszcze ważniejszą w bezpośredniej walce o medale. Uważnie śledzący te mistrzostwa widz, zgodzi się chyba ze mną, że nie było w wykonaniu naszych zawodników żadnego „odpuszczonego” meczu. Graliśmy za każdym razem z pełnym zaangażowaniem i poświęceniem. Prawdą jest, że jedne występy były bardziej popisowe, z polotem, a w innych wykazaliśmy się nieco słabszą skutecznością rzutów, czy może brakowało nam bloku w obronie, pomysłu na przełamanie przeciwnika. Niektórym meczom zawodnicy obydwu grających drużyn napisali iście horrorystyczne scenariusze. Mam tu na myśli chociażby remis ze Słowenią. Najbardziej jednak żałuję, że mecz pomiędzy Polską a Chorwacją, wyglądał tak jak wyglądał. Jako kibic polskiej wspaniałej reprezentacji, zawsze marzę o zwycięstwie biało-czerwonych gdziekolwiek by to nie było, czy na bieżniach stadionów, murawach boisk, w ringu, na skoczniach narciarskich czy parkietach hal sportowych. To oczywiste, że zapalczywość dopingu, emocje jakie mi zawsze towarzyszą, kipiąca nie raz adrenalina, wypiera w takich momentach czystość obiektywnego spojrzenia i właściwej oceny sytuacji na boisku. Serce tak mocno pracuje dla „naszych”, że rzeczywistość obrazu odbieranego przez oko, doznaje pewnego zakrzywienia czasoprzestrzeni a wówczas, wszystkie decyzje sędziów przeciw Polakom, przeżywam podwójnie boleśnie, nie raz dopatrując się w nich złej woli. To prawda – biję się w piersi, choć w duchu myślę, że mnie kibice świetnie rozumieją. Prawdą jest też i to, że bywają takie sytuacje i takie spotkania, mecze, gdzie najbardziej obiektywne oko widza wyłapie bez trudu tendencyjność sędziego, jego sympatie bądź antypatie w stosunku do jednej ze stron biorących udział w rywalizacji, w meczu. I nawet nie trzeba wybitnego znawcy aby takie nadużycia i błędy sędziowskie zauważyć. Mecz Polaków z Chorwatami niestety do takich należał. To było szalenie nerwowe, źle prowadzone przez norweskich arbitrów spotkane, czego nie ukrywał w swych pomeczowych wypowiedziach sam Bogdan Wenta, a o brak jego wiedzy na temat reguł gry w piłkę ręczną chyba nikt nie wierzy. Chwilami nie dawało się tego oglądać, bo jawne błędne decyzje sędziujących przyprawiały o straszny ból głowy. Jak całkowicie słusznie powiedział jeden z naszych zawodników, że sędziowie cały czas kontrolowali ten mecz, czuwając aby nasi przeciwnicy nie ucierpieli. W moim odczuciu, ale na szczęście nie jestem w tej ocenie odosobnionym czytając pierwsze z brzegu wiadomości sportowe i wypowiedzi dziesiątków kibiców- sędziowie starali się nie widzieć fauli na Polakach, zakładając chyba, że kontuzje i wybijanie zębów wpisane jest w ryzyko tej gry. To że piłka ręczna jest szalenie męską, kontaktową grą, w wyniku czego nie jeden zawodnik odniósł poważne kontuzje, jest rzeczą oczywistą i dla kibica i dla zawodnika, ale świadome niezauważanie fauli jest już naganne. Nie uznawanie bramek w kluczowych momentach meczu, mogących być punktem zwrotnym dla całego spotkania i odgwizdywania faulu w ataku jest też naganne. Pamiętać należy, że każdy brutalny faul wiąże się w tej dyscyplinie na usunięcie zawodnika faulującego z boiska na dwie minuty, a co to oznacza i jakie może mieć to przełożenie na wynik, tłumaczyć już nie muszę. Z tego meczu można jeszcze wybrać kilka takich dobrych przykładów na złe sędziowanie. A szkoda, bo inaczej się gra jeśli zawodnicy wiedzą, że mają do pokonania tylko drużynę przeciwną a zupełnie inaczej jak poza nią mszą jeszcze pokonać sędziów z którymi nikt chyba jeszcze nie wygrał. I nie do przyjęcia w takich sytuacjach są stwierdzenia ludzi złośliwych - że Polacy zawsze są nieszczęśliwi, bo wszyscy się ich czepiają i wiecznie mamy do całego świata pretensje, bo my niby jesteśmy tacy wspaniali a świat usiany jest demonami zła - jak to wyczytałem dziś na jednym ze sportowych blogów. Takie sędziowanie nie tylko dotyczy polskich sportowców, bo starczy choć trochę interesować się światowym sportem, aby to złe zjawisko zauważyć. Jestem przekonany, że zżyma to każdego kibica, który marzy o jak najczystszej sportowej rywalizacji pomiędzy zawodnikami a nie tendencyjnych i kontrowersyjnych zachowań i werdyktów sędziowskich. Problem dotyczy nie tylko dyscyplin sportów zespołowych, bo ileż to razy oglądałem walki bokserskie, gdzie sędzia ringowy podnosił w geście zwycięstwa przy oszałamiających gwizdach zniesmaczonej publiczności – rękę sponiewieranego i mocno poturbowanego pięściarza „pupila” sędziujących, kiedy to prawdziwy zwycięzca walki musiał łykać gorycz niesprawiedliwości. I tak wymieniać można jeszcze długą listę innych sportowych dyscyplin, które zdecydowanie tracą na atrakcyjności przez złe decyzje złych sędziów. A szkoda. Może by warto w dobie tak zaawansowanej technologii zapisu i natychmiastowego odtwarzania obrazu z wielu kamer danego widowiska sportowego, wprowadzić jakieś drobne zmiany w sposobie sędziowania, raz na zawsze odrzucając tezę, że: punkt pierwszy - sędzia zawsze ma rację. Punkt drugi - jeżeli sędzia nie ma racji, to patrz punkt pierwszy. Wacław Jagielski 31.01.2010