- Krótki tekst o zabijaniu
„Krótki tekst o zabijaniu” Mija kolejny tydzień grudniowego miesiąca, tego roku, naszego życia. Cóż, proces to nieodwracalny i choć niejeden naukowiec, czy szarlatan łamał sobie głowę nad chęcią opanowania nakręconej machiny czasu, cofnięcia się w przeszłość bądź wstąpienia w przestrzenie czasu przyszłości, to nigdy swego trudu nie zwieńczył sukcesem. Owszem, takie próby udawały się tylko na ekranach kin lub na kartach książek. Ale nie o przemijaniu dzisiaj chcę pisać. W minionym tygodniu dość dużo słyszałem i czytałem o zabijaniu, mordowaniu z premedytacją. A najbardziej przerażające jest to, że sprawcami tych mordów nie byli odrażający, posznytowani kryminaliści tylko z pozoru mili, młodzi chłopcy, czy jakby się mogło wydawać - wrażliwe matki, kobiety. Nie będę opisywał szczegółów tych morderstw, bo nie o to mi chodzi, aby wzbudzać kolejną sensację, gdyż wszystkie te przypadki opisywane były na pierwszych stronach „Onetu”, a i moje teksty z założenia dalekie są od przedstawiania przemocy i zła. Pragnę jednak zwrócić Państwa uwagę na fakt lekceważenia ludzkiego życia wśród młodych, młodszych, kobiet i matek. To wstrząsające jak dzieciak z zimną krwią, świadomie pozbawia życia kolegę, rówieśnika, kobietę ciężarną, czy matka wyrzuca swe narodzone często jeszcze żywe dzieciątko do miejskiego kubła na śmieci albo chowa je w beczce po kapuście. To tragiczne, kiedy maleństwo tylko ze względu na głupotę i niedojrzałość emocjonalną, brak ludzkich odruchów miłości - często obojga rodziców - kawałek po kawałku przy współudziale kata w kolorze bieli wydostaje się martwe na ten świat. Pisząc, zdaję sobie sprawę z wagi tych słów, ale czy znajdzie się ktoś, kto powie, że to jest fikcją? Otóż niestety, są to fakty. O nich właśnie i to z resztą nie po raz pierwszy dowiedziałem się w minionym tygodniu. Rozpisuje się o tym prasa, możemy usłyszeć te złe wiadomości w serwisach informacyjnych całego świata. Cóż więc stało się z człowiekiem ?! Co powoduje, że coraz młodsi zabijają, że mordujemy w sobie ze skutecznym znieczuleniem wyrzuty sumienia, że coraz częściej człowiek staje się wyzuty z moralności i zasad na rzecz dewiacji, wygodnictwa, zaspokajania swych najdzikszych i nieludzkich zachcianek i psychopatycznych pomysłów. Zastanówmy się poważnie nad tym zjawiskiem, bo czas najwyższy. Próbujmy każdym skutecznym i etycznym sposobem przeciwstawiać się temu złu, tej tragedii ludzkości. Oby nasza cywilizacja nie stała się, jak to mówił niegdyś papież Polak Jan Paweł II, cywilizacją śmierci, bo te nie mają szans przetrwania. Dowodem na to niech będzie choćby potężna cywilizacja Azteków czy Majów. Na koniec zajrzę do swego pamiętnika z dalekich podróży po wielkim i pięknym Meksyku, po którym zjeździłem i schodziłem ponad 6 tysięcy kilometrów i oglądałem już niestety tylko relikty tych potężnych kultur, które za nic miały życie ludzkie - a szkoda. 3 luty, wtorek, 2004 rok Po niespotykanym, zaskakująco egzotycznym, pełnym najbardziej kontrastujących kolorów pływaniu drewnianą łodzią z silnym meksykańskim gondolierem, po kanałach Hohi Milco dotarłem do Teotihuacan. To magiczne miejsce. Potężny płaskowyż otoczony wokół górami i wulkanami, a pośrodku szalenie przejrzysty kompleks niespotykanych kamiennych budowli, zarówno sakralnych jak i sepulkralnych, tworzących potężne miasto. Surowość ale i szlachetność form piramid, świątyń, połączona z monochromatycznym materiałem budulcowym, jakim był granit i tuf wulkaniczny, z respektem, ale i ogromnym szacunkiem każe myśleć o ludziach tamtych czasów. Idę ubitym, wypalonym żarem, mieniącym się na przemian ciemną umbrą i sieną duktem, który w wielu miejscach przechodzi w ugrowo – żółte płaszczyzny spalone promieniami złotej tarczy słońca. Kurz i pył unosił się spod stóp wraz z ciepłym falującym powietrzem. Jakie to niesamowite chodzić po ziemi, którą niegdyś uprawiali, deptali, na której rodzili się i umierali twórcy tej tajemniczej i zarazem potężnej cywilizacji. Niestety, hołdującej śmierci, okrutnej, krwawej. Brak poszanowania życia ludzkiego, niekończące się krwawe obrządki rytualne z wydzieraniem ludzkich serc na ofiarę bóstwu na ołtarzach śmierci, najbardziej przyczyniło się do samozagłady cywilizacji. (…) Kiedy tak stałem przed schodami świątyni, po których zrzucano setki ciał uśmierconych ludzi, nie mogłem nie zadać sobie pytania - co będzie z naszą cywilizacją? W którym kierunku zmierza dzisiejszy człowiek? Czy nasz dziki pęd do źle zrozumianej wolności, nie zrzuca nas z podobnie stromych schodów naszej cywilizacji? Dziś często, na wzór azteckich przodków, wyrywamy sobie wzajemnie serca, z tą jednak różnicą, że tamtych chowano w grobach, albo topiono w głębokich krasowych studniach, a dzisiejszy człowiek - jak zombi - przemieszcza się do przodu i szuka następnych ofiar. Dlaczego tak łatwo przyswoiliśmy sobie kult śmierci? I tak tradycyjnie już na koniec, jak to jest w moim zwyczaju, odsyłam czytelnika do sztuki. A dziś nic innego nie przychodzi mi do głowy przy tym temacie, jak kilka obrazów wielkich mistrzów malarstwa światowego, vide : Giotto di Bondone, Józef Mehoffer, Pieter Brueghel Starszy, Nicolas Poussin, Giovanni Pisano, Rafaello Santi, czy kilku jeszcze innych. Wszyscy oni podjęli kiedyś w swej twórczości ten tragiczny temat, który zatytułowali „Rzezią niewiniątek”. Odsyłam więc czytelnika do odszukania tych dzieł, ale tym razem bez żadnego komentarza z mojej strony. Wacław Jagielski 12.12.2009 rok