- Wesołą nowinę bracia słuchajcie
Wesołą nowinę bracia słuchajcie ! Tytuł jak z kolędy ale bynajmniej dziś nie o tym mam zamiar pisać i nie o tych świętach, choć skoro o wesołej nowinie, to po trosze musi być radośnie i tym samym świątecznie. Nie tak dawno bo zaledwie kilka dni temu dowiedzieliśmy się wszyscy, że nasz Nowy Sącz został wyróżniony w roku 2009 w rankingu najlepszych miast polskich zaraz po Krakowie a przed Gdańskiem i innymi równie świetnymi miastami. To bardzo ciesząca wiadomość bynajmniej dla nas mieszkańców. Wygrać nawet ze stolicą, to powód, dla którego aż się serce raduje. Oczywiście już w tle dają się słyszeć głosy dezaprobaty a u niektórych wręcz niezadowolenia z tego faktu. Słyszałem nawet taką wypowiedź, że należało by się zastanowić, czy w Polsce czasem nie jest aż tak źle, że Sącz jest aż tak wysoko oceniany. Skąd się więc taka pospawa u niektórych bierze? Trudno tak jednoznacznie na to pytanie znaleźć odpowiedź, ale bierze się to bynajmniej u tych ludzi chyba z tego, że choćby nie wiem co się pozytywnego miało wydarzyć, to wciąż pozostają niezadowoleni bo taka już ich konstrukcja i natura. Jak sobie taki nie ponarzeka, to nie zaśnie, jak nie wysączy z siebie choć trochę jadu, to jakoś mu krążenie nawala i drętwieją mu wszystkie członki a jak nie wykrzywi twarzy w cierpieniu to inni mogą pomyśleć, że jest zadowolony. Oczywistym też jest fakt, że nawet pierwsze miejsce w rankingu nie upoważnia nikogo do stwierdzenia, że otóż mamy teraz do czynienia z ideałem , absolutem, że nic już dodać i niczego ująć nie należy, bo takie myślenie trąciło by całkowitą naiwnością, paranoją i głupotą, tym bardziej, że jeszcze nie słyszałem, żeby jakiś ranking był do końca obiektywny, bo nie ma takich rankingów na świecie. Myślę, że chyba nikt poważny nie podąża tym właśnie prowadzącym na manowce tropem, gdyż każdy z rankingów ma w sobie jakąś sinusoidę niesprawiedliwości, przekłamań i niewłaściwie zaprojektowanych kryteriów, w oczach zwycięzców i zwyciężonych. Jestem przekonany, że każdy mieszkaniec czy sympatyk, naszego miasta, doskonale wie, co jeszcze szwankuje, co powinno natychmiast się zmienić a nad czym powinno się pomyśleć, aby jeszcze bardziej w przyszłości uatrakcyjnić ten gród i spowodować, żeby nam wszystkim żyło się w Nowym Sączu lepiej, dostatniej i przyjemniej. Wiedzą o tym również - tak mniemam i rządzący naszym miastem i wszyscy, którzy mają wpływ na kształt rządów, czyli zarówno władze wykonawcze jak i ustawodawcze. Ufam, że te - często, bądź jak kto woli - czasem istniejące przepychanki włodarzy miasta, uszczypliwe wypowiedzi względem siebie powodujące, że słuchaczom, obserwatorom włosy na skórze na baczność powstają - mimo wszystko, w rezultacie prowadzą do tego, aby poprawiać a nie burzyć. Naprawianie zawsze musi być okupione zgrzytami ale gdyby wszystkie tryby machiny pracowały idealnie, po co miało by się poprawiać? Tak więc w duchu wiary w nieustającą świadomość rugowania tego co złe i niedoskonałe, cieszmy się, że zostaliśmy wyróżnieni i nie pomniejszajmy tej radości ciągłym wytykaniem sobie błędów – tak myślę. Nie czepiajmy się na przykład tego, że teraz jak się wjeżdża na most, to witają nas patrzące nam w twarz lwy, ale za to przy opuszczaniu mostu widzimy ich zady. Nie dajmy się zwariować. Trudno, żeby odpowiedzialny za to główny Konserwator Zabytków, zgodził się na zainstalowanie lwów na „obrotowych tortownicach”, tyko po to aby nie pokazywały swych ogonów i tym samym nie obrażały majestatu przechodniów bądź kierowców. A może warto zobaczyć wreszcie w tych surowych osądach i to, że jak mało które miasto rozwijamy się szalenie mocno na płaszczyźnie kulturalnej. Starczy zajrzeć do sądeckich galerii. Teraz chociażby w byłej już z nazwy galerii MBWA znajduje się retrospektywna wystawa podsumowująca czterdziestolecie pracy artystycznej nieprzeciętnego twórcy i człowieka - Krzysztofa Kulisia, który dla rozwoju kultury naszego miasta w szerokim tego słowa znaczeniu i Polski zrobił tak bardzo dużo. Wymienię choć by jedno z cenniejszych jego inicjatyw a bliskie mojemu sercu, a mianowicie najpierw przez dekadę organizowane wystawy polskiej pasteli, które następnie przekształcając się w Ogólnopolskie Bbiennale Pasteli a dziś posiadają status Międzynarodowego Biennale Pasteli znane już na całym świecie. W Małej Galerii odbywają się corocznie Festiwale Małych Form Artystycznych, w których prezentowany jest bardzo wysoki poziom artystyczny wystaw. A spójrzmy na działania Muzeum. Miasteczko Galicyjskie, uratowany nie jeden zabytek architektury w jednym z największych i najpiękniejszych skansenów polskich, z barokowym drewnianym kościołem o bajecznym wnętrzu przeniesionym z Łososiny Dolnej, czy cerkwią z Czernej na czele. A te tegoroczne aranżowane przez Muzeum jarmarki średniowieczne i towarzyszące im inne wydarzenia przypominające współczesnemu Sądeczaninowi dawną historię regionu i naddunajcowego grodu. Nie można nie widzieć szalenie interesującej i jak życie pokazuje tak cenionej przez sądeczan oferty kulturalno-dydaktyczno- rozrywkowej, dumy naszego miasta „Sokoła”. Również i kulturą muzyczną Sącz stoi. Starczy przypomnieć choćby niedawno obchodzone 60-cio lecie Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Fryderyka Chopina i jej wkład w wykształcenie wielu wybitnych artystów muzyków, koncertujących na całym świecie, czy rzesz uwrażliwionych na dźwięk i piękno szeroko rozumiane - dzieci i młodzieży. A reprezentujące nasze miasto na wielu festiwalach w kraju i za granicą wszelakie chóry, orkiestry czy zespoły pieśni i tańca. Do tego ledwie ruszonego tematu można by dorzucać wiele jeszcze wspaniałych imprez sądeckiego „Kabaretu Ergo” czy świetnie funkcjonującego Pałacu Młodzieży czy Biblioteki Publicznej naszego miasta. I tak mógłbym pisać i pisać, wymieniać i wymieniać do samego świtu, a tu podjąłem się drobnego podsumowania zaledwie jednej gałęzi, ale najbardziej mi bliskiej tego wielkiego organizmu jakim jest nasze piękne o ciekawej historii miasto. Płynąc na fali zachwytu Nowym Sączem i mając ogromny szacunek dla jego historii i dziejów cieszę się, że mogę nazywać go moim miastem i z dumą rozgłaszać dobre o nim imię gdziekolwiek bym się nie znajdował. Dumny jestem ponadto, że mogłem niegdyś swą pracą jako konserwator dzieł sztuki przyczynić się do uratowania nie jednego ruchomego zabytku tego miasta jak i przepięknej architektury drewnianych cerkiewek w naszym rejonie. Dzisiaj zaś mogę utrwalać na płótnie i papierze każdy ciekawy jego zaułek barwną plamą, energiczną kreską i dobrym, życzliwym wszystkim mieszkańcom i gościom – światłem. A jako przybysz, spod samiuśkich Izerów, bo urodziłem się i pochodzę z uroczego i niezapomnianego Dolnego Śląska, po trzydziestu już latach życia w tym mieście mogę powiedzieć, że spotkałem tu ludzi sympatycznych i dobrych, pracowitych i życzliwych. Ach, no i spotkałem tu również najcudowniejszą dziewczynę świata, rodowite dziewczę z Sącza, która na imię ma właśnie Beata i dla której kiedyś napisałem ten oto wiersz. Ona to do dziś jest wspaniałą towarzyszką mojego życia. Nie zapomnę blasku Twej źrenicy Ukradkiem wrzuconego W mglisty pejzaż moich myśli Kształtu zwilgotniałych warg Szepczących krótkie słowa o miłości Dotyku lekkiego Wonnego ciała W które wpatrzony Śniłem o nieśmiertelności Wacław Jagielski 10. 01.2010 rok