- W podziękowaniu głowę chylę !!!
Dziś, kiedy już zdążyłem ochłonąć po minionym piątku a ściślej po moim wernisażu, sięgam ręką po pióro i piszę do Państwa, moich gości tak tłumnie przybyłych do Salonu Wystawienniczego BWA przy ul. Szwedzkiej 2 w tym pięknym mieście Nowym Sączu. Taki dzień dla artysty to wielkie wydarzenie. Na takie dni czeka się w swym mieście kilka lat. Ostatnia moja indywidualna wystawa odbyła się bowiem w tym Salonie cztery lata temu – 26 maja 2006 roku. Jej tematem były obrazy powstałe w wyniku inspiracji plenerowymi podróżami po świecie i Polsce. Wystawa ta nosiła tytuł Moje podróże artystyczne – Polska, Grecja, Meksyk, Ukraina. W swych eskapadach wędrowca, przemierzyłem ogromne połacie nagrzanej słońcem, ostrych dziesiątkami kolorowych odmian papryk, rozśpiewanej głosem Mariachów, tajemniczej obecnością piramid i innych Indiańskich symboli - meksykańskiej ziemi, od Teotihuacan po Tulum na Jukatanie i Acapulco u wybrzeży Pacyfiku. Szlakiem autora sonetów krymskich, dotarłem nad Morze Czarne, dłużej zatrzymując się w bajecznym zarośniętym dzikim winem Bachczysaraju i niesamowitym Czufut Kale, gdzie kręcono również sekwencje do Pana Wołodyjowskiego. Pływałem po Morzu Egejskim zwiedzając Cyklady z pięknymi wyspami Delos, Siros i Mykonos. Wspinałem się do wysoko położonych klasztorów w Meteorach i pijałem wino w greckich tawernach słuchając Zorby. Najwięcej jednak czasu i wypraw, poświęciłem na poznawanie Polski. Z tych wszystkich miejsc garściami zbierałem przeżycia, emocje, zachwyty, smaki, muzykę, światło i kolor, a potem w zaciszu swej pracowni przepuszczałem cały ten skarb przez filtr wspomnień, upływającego czasu i malowałem to co zostawało najcenniejsze. Swe odczucia i fascynacje. I tak powstała tamta wystawa. Obecna, tworzona była nieco inaczej. Choć model twórczy był podobny w wielu przypadkach, bo wszystkie obrazy powstawały w pracowni a nie w plenerze, to odróżnia ją od wcześniejszej to, że wszystkie obrazy dotyczą krajobrazu wyłącznie polskiego i co ważniejsze umieściłem na niej cykl 44 obrazów z którymi najbardziej związany jestem emocjonalnie. To seria kolorowych rozważań człowieka często szczęśliwego, czasem zatrwożonego, szczęśliwego czy szalonego na przemian. To moje barwne modlitwy prowadzone ze Stwórcą. Są to często wymyślane, albo wygrzebywane z zaległych półek głębokiej podświadomości żywe obrazy moich stanów emocjonalnych w niełatwym okresie mego życia. Wystawa gromadzi również niemałą ilość kadrów Nowego Sącza, którymi najpierw cieszyłem samego siebie a teraz mam nadzieję szanownych obserwatorów mojej twórczości. Chciałem Sądeczanom zrobić frajdę i malowałem nasze miasto. Na wernisażu wiele osób dziękowało mi za ten pomysł i widziałem w ich oczach szczerą radość. Dziś jednak nadszedł czas abym to ja mógł podziękować szanownym moim niezawodnym gościom. Widzieć tyle znajomych i nieznajomych twarzy, tyle osób, które uświetniły moje święto w ten piękny dla mnie i od czterech lat oczekiwany wieczór. To dla mnie wielkie wyróżnienie. Obecność władz miasta, dyrektorów kulturalnych instytucji, młodzieży, która w tajemnicy zgotowała mi muzyczną ucztę, mediów, przyjaciół, licznego koleżeństwa z maturalnej klasy, którego nie widziałem już 25 lat, moich nauczycieli i wychowawcy z II LO, słowackich artystów, rodziny i wszystkich pozostałych tak licznie przybyłych gości, spowodowała, że ten wieczór na stałe wpisze się grubą czcionką w historie mojego życia. Za te wszystkie doznania jakie dzięki Bogu i Państwu otrzymałem serdecznie dzisiaj dziękuję. Takie chwile jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że motto życia jakie niegdyś sobie obrałem – Kocham życie, wierzę w miłość - było i jest słuszne i wciąż aktualne. Z serca jeszcze raz dziękuję.