- ...a łososie płyną pod prąd !

Inne

Teksty

Coraz trudniej i coraz ciaśniej. Ciemność, mroczność, lepkość zachowań, słów, wszechogarniającej pajęczyny mamony. Niszczące każdą wolną sekundę ciszy radiowej, najdelikatniej mówiąc mało ambitne i nachalne reklamy często tandetnych towarów, czy wątpliwie korzystnych cenowo i jakościowo usług, mielone w kółko, już od dawna, przyprawiają mnie o mdłości. Nie pozwalające w skupieniu oglądnąć filmu od początku do końca ich całe zblogowane tasiemce, trwające nierzadko kilka minutowych dziesiątek, odbierają mi ochotę na kontynuowanie oglądania z resztą i tak bardzo często „odgrzewanych” pozycji. W mediach, nierzadko autentyczna sensacja goni tę sztucznie kreowaną, preparowaną na użytek czegoś lub kogoś, bo zawsze znajdą się tacy, którym jest to na rękę. Przecież można nią albo - zastąpić ważny, ale niewygodny pewnym siłom temat drażniący społeczeństwo - albo zniszczyć przeciwnika a często nawet partnera dla miłości do mamony, czy sławy. Wiara w pieniądz, jego siłę i moc, coraz częściej wypłukuje z ludzi wartości wyższego rzędu, prawdziwe uczucia, szczerość, lojalność i uczciwość. Dziś coraz trudniej człowiekowi oprzeć się pokusie zdrady na rzecz pieniądza. Pisząc zdrady, mam na uwadze niekoniecznie denuncjacje, donosy czy szereg innych podobnych, a niecnych zachowań, ale do zdrady należy w moim rozumowaniu również przesuwanie siły ciężkości z niegdysiejszej potrzeby bycia z kimś i dla kogoś, na rzecz umiłowania wszelkich trendów skomercjalizowanego do granic możliwości życia codziennego. Wielu jednostkom, instytucjom działającym legalnie i tym nielegalnym – mafijnym, z którymi często bezwiednie mamy do czynienia, zależy na podporządkowaniu sobie każdego wolnego jeszcze człowieka swoim partykularnym interesom. Nie przebierając w środkach, cenią sobie każdą sekundę upływającego czasu, po to, aby dzień w dzień przeprowadzać drenaż mózgów, serc i portfela, często nieświadomych podstępu ludziom. Ci, bez wątpienia inteligentni, specjalnie szkoleni w tych celach szarlatani, zatruwają życie bardziej niż spaliny wszystkich pojazdów na świecie. Zniewalają lub próbują zniewalać człowieka, bo stopień zaawansowania tego procesu w naszym życiu, zależy jednak tylko od czujności i aprobaty, bądź też odrzucenia przez nas samych narzucanej nam filozofii, napędzającej cudzą koniunkturę i interesy. Coraz częściej ktoś za mnie decyduje czego mam słuchać, albo co muszę obejrzeć obowiązkowo, abym później mógł zobaczyć, to co sam wybrałem. Zanim się z tym zapoznam, muszę najpierw obejrzeć jakąś reklamę, bo często jest tak zaprogramowana, że nie da się jej pominąć. Potem na czytany tekst lub oglądane reportaże fotograficzne nagle spada deszcz innego reklamowego śmiecia, które zanim uda się je wyrzucić, wlewają w nas obce treści. Wszystkie te zabiegi i lawina innych, przy wewnętrznej aprobacie i zgodzie na bezkrytyczny ich wpływ na życie człowieka, czyni z ludzi sterowanych półrobotów i sprowadza istoty przecież myślące i zdolne do samostanowienia i samodecydowania o swym losie – do roli niewolników. Powoli nie my zaczynamy decydować o swym „teraz” a za chwilę o swym „później”. Jeszcze trochę i nie my będziemy panami samych siebie. Przerażająca wydaje mi się wizja ochipowanych ludzkich robotów, przychodzących na świat jeszcze przez jakiś czas metodą tradycyjną, gdyż już i nad tym intensywnie eksperymentują. Zadziwia mnie in minus informacja, że ta czy inna sportsmenka, ten czy inny człowiek, z chęcią pozwala instalować w swym ciele takie sterowniki, widząc w tym własne wygodnictwo, czy szczyt osiągnięć techniki. Smutne jest to, że w dziwny sposób ludzie ci, nie widzą drugiego dna tego koszmarnego, moim zdaniem, procederu. Takim urządzeniem ktoś z zewnątrz może i pewne jest, że będzie kierował wedle własnych interesów i własnej woli. Gdzie więc w tym całym zamieszaniu znajdzie się w człowieku miejsce na dany od góry dar własnego rozumu i wolej woli? Jeszcze do niedawna zżymaliśmy się na myśl obecności cenzury, zniewolenia państwa i narodu przez inne mocarstwo, czy mocarstwa, śpiewając narodowe pieśni, wśród których szczególnie królowała Boże coś Polskę …Śmieszne w tym kontekście wydaje się z jednej strony proszenie Boga o wrócenie czy pobłogosławienie wolnej Polski, a z drugiej strony oddawanie „bez bicia” swej ukochanej osobistej wolności. Jakaś wielka niekonsekwencja. Należę do upartych i cenię sobie wolność do tego stopnia, że postanowiłem się nie poddać temu ogólnemu nurtowi jaki porywa ludzi, jak powódź i zatapia ich osobowości i twarde charaktery. Będę się opierał do ostatka torpedując cudzą inwazję w te przestrzenie mego życia, do których dopuszczam tylko najdroższe mi osoby i w których ja będę królem i władcą, do końca, oczywiście wyższość uznając tylko samego Stwórcy. Nieważne dla mnie będzie i to, jak mi powiedziano, że w swym pisaniu i postrzeganiu jestem „niszowy”. Jeśli wolność i samodecydowanie o sobie zostaje dziś spychane na margines, do nisz, to ja chcę tam być z pełną świadomością i wszelkimi konsekwencjami. Nie muszę i nie chcę płynąć z nurtem nowych wyznaczników ideowych, jeśli mi nie pasują i zabierają mi tlen potrzebny do życia oraz realizacji swych autorskich pomysłów i planów. I nieważne, że stałem się niemodnym (nigdy z resztą o to nie zabiegałem) i że nikt specjalnie nie czeka na to, co w tym blogu wypisuję, czy też, że być może nikt tego w ogóle nie czyta. Pamiętać jednak należy, że tylko „gówno” płynie z nurtem, a łososie zawsze idą pod prąd, a świadomość tego mobilizuje mnie na następne dni mojego życia i w tym duchu i przekonaniu chcę trwać, a wiem, że w tym pojmowaniu świata nie jestem znowu aż tak osamotniony. Wacław Jagielski PS Proszę wybaczyć, że dzisiaj może tak mało napisałem o sztuce. 30.05.2010 rok